Pogoń za obiadem i pobicie Osfalta
Komentarze: 3
Cześć!
Nazywam się Kunegudna Wsiurska, dla przyjaciół Kundzia. Mieszkam we wsi Dupki. Jest to malownicza dolina położona nad wysypiskiem śmieci. Mój dom to stara przyczepa, która do połowy umorusana jest w gównach (pamiętam, jakby to było dziś - ojczulek opróżniał szambo i nagle wszystko wybuchło. Mama wieszała akurat w tym czasie pranie, więc strasznie się wkurwiła, ale że stary jest od niej silniejszy, przyjebała mi. Tak mi zajebała w ryja, że do dzisiaj został mi ślad). Dzisiaj nie poszłam do szkoły, bo matula kazała mi posprzątać w kurniku, a że było tam tyle kogucich i kurzych srak, to zajęło mi to strasznie dużo czasu (ale przy okazji wyruchałam największego koguta). Jak już wpierdoliłam ze smakiem wszystkie gówna, pobiegłam do szkoły. Ale woźne nie chciały mnie wpuścić, jedna nawet przyjebała mi szczotą w łeb, bo naniosłam gówna do budy. No to mówi się trudno. Polazłam do domu przez pole. Idę sobie, idę, patrzę - a tu królik! Normalnie stał i jakby mówił:"Upoluj mnie, jestem smaczny, upoluj mnie...". Więc przybrałam bojową postawę (na czworaka), namalowałam sobie paski (takie, jak miał Rambo) na ryju gównem koguta, które jeszcze mi ściekało po worku na kartofle, który dziś założyłam, i zawarczałam na królika. Zaczął spierdalać, więc pobiegłam za nim. Dobiegliśmy do lasu. Wyjebałam się o kilka drzew, raniąc sobie ryja i odbytnice (korzeń wjechał mi do dupy), ale biegłam dalej na czworaka szczekając głośno. Gdy tak se biegliśmy w najlepsze, zobaczyłam, jak jakiś facet stoi ze strzelbą i celuje we mnie. Wydałam z siebie okrzyk pawiana i zwiałam. A, kurwa, królik (czyt. obiad) przepadł! No więc poleciałam z pretensjami do tego faceta, że mi sprzątnął mięsko sprzed nosa. On mi na to, żebym spierdalała bo mi łeb rozwali. No to poszłam do domu. Matka się na mnie wkurwiła, bo dowiedziała się od dyry, że nie byłam w szkole (jak ją powiadomiła, przecież nie mamy telefonu ani nawet własnej skrzynki pocztowej, a żeby do nas dojść, trzeba się przeprawić przez bagna i rykowisko jeleni?!!) i zajebała mi w ryja. Zajebała mi drugi raz, i to mocniej, jak jej powiedziałam, że przepadł nam obiad. No i wysłała mnie po coś do żarcia, bo nic nie było. Poszłam znowu do lasu i spotkałam Osfalta, kolegę z klasy. On jest pierdolnięty, więc zaczęłam spierdalać. Ale niestety mnie złapał. Za rękę. Wyjebałam mu w ryja, aż się przewrócił! Zapytał, dlaczego nie było mnie w szkole. Wszystko mu powiedziałam, żeby się odpieprzył w końcu. Ale on zamiast spierdalać, powiedział, że pomoże mi zdobyć żarcie. Miałam jeszcze trochę gówna na worku, więc mu wymazałam nim ryja i polecieliśmy na czworaka na łowy. Spotkaliśmy dzika. Goniliśmy go ze trzy godziny, aż w końcu padł (Osfalt też). Na Osfalta nie zwróciłam uwagi, tylko zaczęłam się napierdalać z (martwym już) dzikiem. Potem go zgwałciłam (szkoda tylko, że zdechł, ale mimo to było OK) i wzięłam w zęby. Już szłam do domu, ale pomyślałam, że nie zostawię tak Osfalta (stara zajebała by mi w pysk). Więc wzięłam go na plecy i poleciałam do chaty. Na początku stara pomyślała, że to Osfalt jest tym obiadem i mi zajebała, ale jak jej powiedziałam, że dzik, to się ucieszyłam ale mi przypierdoliła kopa w dupę, że niby zaczęłam jeść przed obiadem (dzika niosłam w zębach, trochę posmakowałam). Potem mi zajebała, bo okazało się, że Osfalt jest cały połamany. Powiedziała, żebym rzuciła go gdzieś w krzaki, bo inaczej jak policja się dowie, co się z nim stało, to będzie na nas... No więc wrzuciłam go w krzaki za wysypiskiem i poszłam na obiad.
I w taki miły sposób spędziłam sobie dzień.
Dodaj komentarz