Remontowanie chlewni, topienie Osfalta i...
Komentarze: 1
Cześć!
Teraz piszę coraz rzadziej, ponieważ zawsze po szkole naprawiam chlewnię z tatą i babcią. Jest cała rozpierdolona, musimy coś z nią zrobić. Poza tym tatuś powiedział, że jak im pomogę, to jedno koryto przypadnie na mój pokój. No to się zgodziłam bo mam dosyć mieszkania w łazience (mama czasem przychodzi w nocy się załatwić i niedość że zasypia i chrapie, to jeszcze wody nie spuszcza i... no właśnie. Więc tata powiedział, że włożą mi tam trochę siana bo wanna w której śpię musi zostać w łazience. Dadzą mi nawet starą skrzynkę na biurko! I w ogóle będzie super to wszystko wyglądało, zaproszę Gryzeldę i jej się pochwalę. Tata nawet wyłożył dziury na okna foliowymi, prześwitującymi workami i jest trochę cieplej. No i blisko do strumyka - będzie się w czym myć.
Dzisiaj rano przyszedł do mnie Osfalt i poszliśmy nad jezioro. Było cholernie zimno, ale to nic. Weszliśmy do lodowatej wody i bawiliśmy się w topielca. No i wyszło na to, że jak usiadłam na głowie Osfalta, żeby go utopić i po 10 minutach wstałam to jego już nie było. Wróciłam więc sama i od razu dostałam wpierdol od matki za to że topię kolegów przed obiadem (podobno to niezdrowe). No, ale potem Osfalt znalazł się na brzegu po drugiej stronie jeziora i - nie zgadniecie - przeżył!!! W ogóle to jakiś cud, muszę napisać do papieża i mu opowiedzieć. Albo do Radia Ma Ryja! Super pomysł!
Potem poszłam z babcią kraść jabłka sąsiadowi ze wsi. On to zobaczył i zaczął strzelać ze strzelby. Ale przeżyłyśmy i udało nam się ukraść kilka jabłek.
I w taki oto super sposób spędziłam dzisiejszy dzień.
Dodaj komentarz