Archiwum 07 listopada 2002


lis 07 2002 Obsrane ciuchy, wywiezienie na komendę i...
Komentarze: 1

Cześć!

Napiszę teraz, jak spędziłam wieczór. A więc jedliśmy właśnie z matulą i ojczulkiem wspaniałego dzika na surowo - taki jest najlepszy! Przy okazji dodam, że to ja go upolowałam! Kiedy skończyliśmy obskubywać ostatnie kostki gdy zjawili się policjanci. Byli cali umorusani gównem i błotem - od razu skapnęłam się, że musieli przecież przebyć długą drogę przez bagna i rykowisko jeleni... No więc powiedzieli nam, że Osfalt zaginął i że podobno widziano go ostatnio właśnie ze mną. Prawie powiedziałabym, że to prawda, ale stara tak mi zajebała w łeb, że aż się przewróciłam i powiedziałam, że go dziś nie widziałam. Prawie by mi uwierzyli, ale nagle zza ich pleców wyłonił się... Osfalt, ten pierdolony debil!!! Powiedział co się stało! Że potem wrzuciłam go w te krzaki za wysypisko i olałam sprawę. A co miałam zrobić? Niech się cieszy, że go nie zjedliśmy... No i powiedział, co upolowałam. To już tak wkurzyło panów policjantów, że skuli mnie kajdankami, wepchnęli do samochodu (zdążyłam dostać jeszcze kopa od matuli - pewnie na szczęście) i pojechaliśmy na posterunek. Kiedy po drodze policjanci dowiedzieli się, że niedość że zmaltretowałam i zabiłam dzika, to jeszcze go zgwałciłam i zjadłam... I za to głównie mnie aresztowali. Ach, zapomniałabym, chodziło jeszcze o Osfalta, ale to nieważne. No więc jak dojechaliśmy na komendę, to dostałam od razu taki fajny pokoik z kratami. Trafiłam do niego z jakąś babką - niedorobioną i niewyżytą. Od razu się na mnie rzuciła i chciała całować! Nie udało jej się to, bo tak jej zajebałam w brzuch, że padła na ziemię (ciekawa jestem, czy przeżyła?). Tego chwytu nauczyła mnie mamunia, ona to tak się dobrze bije, że szok! No i tak se siedziałam i gapiłam się na leżącą niewiastę, aż przyjechał naszym rozpierniczonym Srajtyglem na trzech kółkach tatuś i tak nagadał tym policjantom, że mnie wypuścili. Jak tylko wyszliśmy z budnku, stary mi skopał dupę, że się szwędam po lasach z takimi idiotami jak Osfalt i że potem mam kłopoty (podobno narobiłam im niezłego wstydu...). Wsiadł do naszego Srajtygla i powiedział, że za karę ja mam wracać pieszo. No cóż, jak kara to kara. Więc stary odjechał a ja poszłam w stronę bagien. Przeprawiłam się przez nie dopiero po godzince, bo po drodze posmakowałam trochę żab (wyśmienite!). Musiałam jeszcze przejść przez rykowisko jeleni. Ile było tam ich gówien!!! Tak się ufajdałam i najadłam przede wszystkim, mniam, mniam... Tylko strasznie się mój worek na kartofle (czyt. najlepsze ubranie) ubrudziłam i potem dostałam straszny wpierdol od mamusi, ale nieważne. No i jak trochę poturbowana przedostałam się przez to pieprzone rykowisko jeleni to wlazłam do lasu. Spotkałam tam Lafiryndę - dziewczynę, która od dawna mi się podobała. Niestety mnie zauważyła i zaczęła spierdalać. Zaczęłam za nią biec, rzuciłam się na ziemię i złapałam ją za nogę. Zaczęła wrzeszcześ i szarpać się. Musiałam ją przywiązać za włosy do drzewa, żeby się nie rzucała! No i właśnie wtedy przyleciał ten zafajtas ze strzelbą (chyba usłyszał krzyki Lafiryndy) i walnął mnie nią w łeb. Ja znów wydałam z siebie okrzyk godowy pawiana (tak reaguje na stres, mam to po babci). Wtedy ten facio przyjebał mi strzelbą jeszcze raz i straciłam przytomność. Obudziłam się w wannie (w nocy służy ona jako moje łóżko). Nade mną stała mama i tata. Gdy tylko otworzyłam oczy, stara zaczęła mnie napierdalać, że za długo wracałam i podarłam ciuchy! No i że przy okazji nie przyniosłam żab z bagien... Mam teraz strasznie poranionego ryja i wybite palce u lewej nogi i prawej ręki.

I w taki oto przesympatyczny sposób spędziłam ten wieczór.

 

kunegundaa : :
lis 07 2002 Pogoń za obiadem i pobicie Osfalta
Komentarze: 3

Cześć!

Nazywam się Kunegudna Wsiurska, dla przyjaciół Kundzia. Mieszkam we wsi Dupki. Jest to malownicza dolina położona nad wysypiskiem śmieci. Mój dom to stara przyczepa, która do połowy umorusana jest w gównach (pamiętam, jakby to było dziś - ojczulek opróżniał szambo i nagle wszystko wybuchło. Mama wieszała akurat w tym czasie pranie, więc strasznie się wkurwiła, ale że stary jest od niej silniejszy, przyjebała mi. Tak mi zajebała w ryja, że do dzisiaj został mi ślad). Dzisiaj nie poszłam do szkoły, bo matula kazała mi posprzątać w kurniku, a że było tam tyle kogucich i kurzych srak, to zajęło mi to strasznie dużo czasu (ale przy okazji wyruchałam największego koguta). Jak już wpierdoliłam ze smakiem wszystkie gówna, pobiegłam do szkoły. Ale woźne nie chciały mnie wpuścić, jedna nawet przyjebała mi szczotą w łeb, bo naniosłam gówna do budy. No to mówi się trudno. Polazłam do domu przez pole. Idę sobie, idę, patrzę - a tu królik! Normalnie stał i jakby mówił:"Upoluj mnie, jestem smaczny, upoluj mnie...". Więc przybrałam bojową postawę (na czworaka), namalowałam sobie paski (takie, jak miał Rambo) na ryju gównem koguta, które jeszcze mi ściekało po worku na kartofle, który dziś założyłam, i zawarczałam na królika. Zaczął spierdalać, więc pobiegłam za nim. Dobiegliśmy do lasu. Wyjebałam się o kilka drzew, raniąc sobie ryja i odbytnice (korzeń wjechał mi do dupy), ale biegłam dalej na czworaka szczekając głośno. Gdy tak se biegliśmy w najlepsze, zobaczyłam, jak jakiś facet stoi ze strzelbą i celuje we mnie. Wydałam z siebie okrzyk pawiana i zwiałam. A, kurwa, królik (czyt. obiad) przepadł! No więc poleciałam z pretensjami do tego faceta, że mi sprzątnął mięsko sprzed nosa. On mi na to, żebym spierdalała bo mi łeb rozwali. No to poszłam do domu. Matka się na mnie wkurwiła, bo dowiedziała się od dyry, że nie byłam w szkole (jak ją powiadomiła, przecież nie mamy telefonu ani nawet własnej skrzynki pocztowej, a żeby do nas dojść, trzeba się przeprawić przez bagna i rykowisko jeleni?!!) i zajebała mi w ryja. Zajebała mi drugi raz, i to mocniej, jak jej powiedziałam, że przepadł nam obiad. No i wysłała mnie po coś do żarcia, bo nic nie było. Poszłam znowu do lasu i spotkałam Osfalta, kolegę z klasy. On jest pierdolnięty, więc zaczęłam spierdalać. Ale niestety mnie złapał. Za rękę. Wyjebałam mu w ryja, aż się przewrócił! Zapytał, dlaczego nie było mnie w szkole. Wszystko mu powiedziałam, żeby się odpieprzył w końcu. Ale on zamiast spierdalać, powiedział, że pomoże mi zdobyć żarcie. Miałam jeszcze trochę gówna na worku, więc mu wymazałam nim ryja i polecieliśmy na czworaka na łowy. Spotkaliśmy dzika. Goniliśmy go ze trzy godziny, aż w końcu padł (Osfalt też). Na Osfalta nie zwróciłam uwagi, tylko zaczęłam się napierdalać z (martwym już) dzikiem. Potem go zgwałciłam (szkoda tylko, że zdechł, ale mimo to było OK) i wzięłam w zęby. Już szłam do domu, ale pomyślałam, że nie zostawię tak Osfalta (stara zajebała by mi w pysk). Więc wzięłam go na plecy i poleciałam do chaty. Na początku stara pomyślała, że to Osfalt jest tym obiadem i mi zajebała, ale jak jej powiedziałam, że dzik, to się ucieszyłam ale mi przypierdoliła kopa w dupę, że niby zaczęłam jeść przed obiadem (dzika niosłam w zębach, trochę posmakowałam). Potem mi zajebała, bo okazało się, że Osfalt jest cały połamany. Powiedziała, żebym rzuciła go gdzieś w krzaki, bo inaczej jak policja się dowie, co się z nim stało, to będzie na nas... No więc wrzuciłam go w krzaki za wysypiskiem i poszłam na obiad.

I w taki miły sposób spędziłam sobie dzień.

kunegundaa : :