Komentarze: 2
Cześć!
Wybaczcie, że tak długo nie pisałam, ale rodzice kochani wysłali mnie na kurs pt.:"Jak być zawodową dziwką?". I zdałam już za drugim podejściem! Jak chcecie skorzystać z moich usług to zgłoście się do mojego alfonsa, do plebanii!
Skończyliśmy remontować chlewnię - wreszcie mogłam wynieść się z łazienki i zamieszkać ze świniakami. Bardzo miłe z nich współlokatorki, nawet czasem częstują mnie swoją paszą i ogólnie są fajne. Gryzelda do mnie przyszła i aż jej szczena ze zdumienia opadła na widok mojego pokoju - zagrodzenie dla świn, z zaklejonymi folią dziurami na okna, wszędzie pełno siana i śmierdzi świniami i końskimi gównami (za dziurawą ścianą mamy stajnie bez koni, ale za to z ich łajnem). Potem poszłyśmy do naszej przyczepy, bo stara nam zajebała kosą, że się spóźniłyśmy na obiad. Tym razem polowała babcia ze swoją koleżanką Esmeraldą. Upolowały dwa skunksy (ładnie pachniało im spod ogonów, ciekawe co to za nowe perfumy?) i trzy wiewiórki (rozpoznałam w nich swoje ofiary gwałtu). Bardzo wszystko było smaczne, tylko jedna wiewiórka, jak ją jadłam, cały czas się wyrywała. Ale zajebałam nią o ścianę i mogłam spokojnie skończyć posiłek.
Potem poszliśmy do szkoły - wieczorem było to przedstawienie pt.:"Choroby weneryczne". Jakby ktoś nie pamiętał, to przypominam, że ja gram Pana Wytryska. Wszystko spierdoliliśmy, całe szoł, ale mamusia, tatuś i babunia popłakali się ze wzruszenia, mówili, że są ze mnie dumni. Potem był poczęstunek. Rzuciliśmy się na wszystko, pochowaliśmy z rodzinką do kieszeni i do gaci ciastka, curkierki i owoce i spierdoliliśmy. Woźnica goniła nas jeszcze przez jakiś czas ale udało nam się uciec. Potem matka zajebała mi łyżką w moje ostatnie żebro, bo zjadłam sama ciastko z kogucimi odchodami, jej ulubione. No i złamała mi to żebro, szkoda, bo to było moje ostatnie (pozostałe też mamusia zepsuła i musieli mi wycinać).
I w taki oto wspaniały sposób spędziłam ten dzionek.