Archiwum listopad 2002


lis 22 2002 Kurs tańca erotiko, kradzież Azorka (czyt....
Komentarze: 1

Cześć!

Dzisiaj byłam na kursie tańca erotiko! Mamusia kochana powiedziała, że coś może jeszcze ze mnie być, ale muszę się już teraz zacząć kształcić. No to poszłam do pobliskiej stodoły gdzie pastor uczył striptizu. No i powiedzieli, po tym jak zatańczyłam, że raczej się nie nadaję i żebym spierdalała. No to ich olałam i poszłam do mojej chlewni do mojej zagrody. Moja ukochana kumpelka, jedna ze świniaków o imieniu Paździocha, zaczęła mnie pocieszać i dała się nawet zgwałcić... Super! Szkoda tylko, że mi się nie udało na tym kursie tańca, za karę mamunia zajebała mi bejsbolem w ryja i mam śliwę. Jak ja się teraz pokażę mojej ukochanej Lafiryndzie z takim ryjusem zepsutym?? No trudno, teraz jest łikend i może do poniedziałku się zagoi...

Jak byłam dziś na spacerku z babunią to spotkałyśmy Osfalta. Był ze swoim psem, więc babcia powiedziała, że ja mam zagadać kolegę a ona zabierze psa i spierdoli do domu i takim tanim kosztem będzie kolacja. No to zapytałam Osfalta co u niego a babcia złapała psa, włożyła se do gaci i pobiegla do domu. Po drodze kilka razy wyjebała się o jakieś korzenie, pies pogryzł jej dupę, ale i tak było smaczne. Osfalt trochę się zdziwił, że babcia tak nagle uciekła, ale po chwili zobaczył, że nie ma jego ukochanego Azorka to olał moją bacię i poszedł go szukać. Mamunia z tatuniem byli z nas dumni, bardzo wszystkim smakowało. Po kolacji przyszedł Osfalt z ojcem i powiedział, że zgubił się Azor i czy go nie widziałam. No to mówię, że nie widziałam ich pieska ale po chwili odbeknęło mi się Azorkiem i ojciec Osfalta poczuł swojego pupila. To mi zajebał i wzięli Paździochę, naszą świnię w zastaw. Szkoda, fajna była z niej wieprzowinka, będzie mi jej brakowało... Ale inne też są niekiepskie... Np. Pizdolot - fajny wieprzek, samiec na dodatek... A i tak tatunio powiedział, że pójdzie jutro zajebać Paździoszkę. No, mam nadzieję, że się uda.

I w taki oto zajebisty sposób spędziłam ten dzień.

 

kunegundaa : :
lis 21 2002 Zdanie kursu pt.:"Jak być zawodową dziwką?",...
Komentarze: 2

Cześć!

Wybaczcie, że tak długo nie pisałam, ale rodzice kochani wysłali mnie na kurs pt.:"Jak być zawodową dziwką?". I zdałam już za drugim podejściem! Jak chcecie skorzystać z moich usług to zgłoście się do mojego alfonsa, do plebanii!

Skończyliśmy remontować chlewnię - wreszcie mogłam wynieść się z łazienki i zamieszkać ze świniakami. Bardzo miłe z nich współlokatorki, nawet czasem częstują mnie swoją paszą i ogólnie są fajne. Gryzelda do mnie przyszła i aż jej szczena ze zdumienia opadła na widok mojego pokoju - zagrodzenie dla świn, z zaklejonymi folią dziurami na okna, wszędzie pełno siana i śmierdzi świniami i końskimi gównami (za dziurawą ścianą mamy stajnie bez koni, ale za to z ich łajnem). Potem poszłyśmy do naszej przyczepy, bo stara nam zajebała kosą, że się spóźniłyśmy na obiad. Tym razem polowała babcia ze swoją koleżanką Esmeraldą. Upolowały dwa skunksy (ładnie pachniało im spod ogonów, ciekawe co to za nowe perfumy?) i trzy wiewiórki (rozpoznałam w nich swoje ofiary gwałtu). Bardzo wszystko było smaczne, tylko jedna wiewiórka, jak ją jadłam, cały czas się wyrywała. Ale zajebałam nią o ścianę i mogłam spokojnie skończyć posiłek.

Potem poszliśmy do szkoły - wieczorem było to przedstawienie pt.:"Choroby weneryczne". Jakby ktoś nie pamiętał, to przypominam, że ja gram Pana Wytryska. Wszystko spierdoliliśmy, całe szoł, ale mamusia, tatuś i babunia popłakali się ze wzruszenia, mówili, że są ze mnie dumni. Potem był poczęstunek. Rzuciliśmy się na wszystko, pochowaliśmy z rodzinką do kieszeni i do gaci ciastka, curkierki i owoce i spierdoliliśmy. Woźnica goniła nas jeszcze przez jakiś czas ale udało nam się uciec. Potem matka zajebała mi łyżką w moje ostatnie żebro, bo zjadłam sama ciastko z kogucimi odchodami, jej ulubione. No i złamała mi to żebro, szkoda, bo to było moje ostatnie (pozostałe też mamusia zepsuła i musieli mi wycinać).

I w taki oto wspaniały sposób spędziłam ten dzionek.

kunegundaa : :
lis 16 2002 Remontowanie chlewni, topienie Osfalta i...
Komentarze: 1

Cześć!

Teraz piszę coraz rzadziej, ponieważ zawsze po szkole naprawiam chlewnię z tatą i babcią. Jest cała rozpierdolona, musimy coś z nią zrobić. Poza tym tatuś powiedział, że jak im pomogę, to jedno koryto przypadnie na mój pokój. No to się zgodziłam bo mam dosyć mieszkania w łazience (mama czasem przychodzi w nocy się załatwić i niedość że zasypia i chrapie, to jeszcze wody nie spuszcza i... no właśnie. Więc tata powiedział, że włożą mi tam trochę siana bo wanna w której śpię musi zostać w łazience. Dadzą mi nawet starą skrzynkę na biurko! I w ogóle będzie super to wszystko wyglądało, zaproszę Gryzeldę i jej się pochwalę. Tata nawet wyłożył dziury na okna foliowymi, prześwitującymi workami i jest trochę cieplej. No i blisko do strumyka - będzie się w czym myć.

Dzisiaj rano przyszedł do mnie Osfalt i poszliśmy nad jezioro. Było cholernie zimno, ale to nic. Weszliśmy do lodowatej wody i bawiliśmy się w topielca. No i wyszło na to, że jak usiadłam na głowie Osfalta, żeby go utopić i po 10 minutach wstałam to jego już nie było. Wróciłam więc sama i od razu dostałam wpierdol od matki za to że topię kolegów przed obiadem (podobno to niezdrowe). No, ale potem Osfalt znalazł się na brzegu po drugiej stronie jeziora i - nie zgadniecie - przeżył!!! W ogóle to jakiś cud, muszę napisać do papieża i mu opowiedzieć. Albo do Radia Ma Ryja! Super pomysł!

Potem poszłam z babcią kraść jabłka sąsiadowi ze wsi. On to zobaczył i zaczął strzelać ze strzelby. Ale przeżyłyśmy i udało nam się ukraść kilka jabłek.

I w taki oto super sposób spędziłam dzisiejszy dzień.

kunegundaa : :
lis 14 2002 Zabranie ze szpitala, wyrzygane kocie łydki...
Komentarze: 1

Cześć!

Nie pisałam jakiś czas, ponieważ byłam w szpitalu (znowu!) i tam nie mają kompjutera. No więc trafiłam do szpitala, bo pogryzłam się z babulą. To w sumie jej wina, bo chciała mi zabrać moje kocie łydki gotowane w marchewce, po huja?? Wiem, że straszym się ustępuje, co dopiero babci, ale ona wpierdoliła już łydki matuli i ojczulka! A co za dużo, to niezdrowo! No, ale że babula jest silniejsza to oberwałam w łeb, w odbyt i w dodatku babcia wgryzła mi się w ramię sztuczną szczęką. Nie mogła puścić, więc wyszło na to, że musiała wyjąć zęby i zostawić je na mojej ręce. Nie było tak źle, tylko jak babcia się schylała, to jakieś pasożyty wyleciały jej z peruki i trafiły na moje włosy w nosie i pod pachami. No i teraz, zajebiście wszystko mnie swędzi. To cudowne uczucie, zwłaszcza, gdy nie można się podrapać (w szpitalu niedość, że mnie zoperowali to jeszcze wsadzili w kaftan bezpieczeństwa i moje ruchy są ograniczone). No i dziś dopiero wyszłam, bo przyszła babcia i nie chciała beze mnie wyjść. Wracając dostałam od niej parę razy jakimś znalezionym po drode badylem po łbie za to, że nie oddałam jej wtedy tych pierdolonych kocich łydek. No i jak mi tak zajebała z całej siły w kark to wyrzygałam te łydki i babcia była hepi. No i już jest ołkej.

Jak wróciłyśmy to matka zajebała mi w ryja. Potem tata. Nie ma to jak miłe przywitanie, stęskniłam się za nimi... No i matula kazała mi posprzątać w chlewni. Wlazłam do niej i wyruchałam największego prosiaka. Wpierdoliłam wszystkie ich gówna, dałam im żreć (sama im troszkę podjadłam) i poszłam. Po drodze wdepnęłam moim jednym butem w wielkiego, krowiego placka i teraz jedzie ode mnie na kilometr. Nawet Lafirynda nie ma aż tak mocnych perfum! Babcia też lubi zapach świeżej kupy, ale że ma słaby węch to musiałam jej obsmarować nos tym gównem i w sumie nic mi na bucie nie zostało (babcia ma baaaardzoooo duuuuużyyyy nochal). Potem szukałam jeszcze jakichś kup, ale nic nie było. No cóż, i tak było fajnie.

I w taki oto sposób spędziałam ten dzień.

kunegundaa : :
lis 12 2002 Zacięcie przy goleniu, próba przedstawienia...
Komentarze: 2

Cześć!

Dziś rano miałam wypadek - zacięłam się przy goleniu moich bujnych wąsów. Babcia napluła mi tam i posmarowała krowim gównem. O dziwo, zeszło! I nie ma śladu po ranie! Byłam w szkole, bo jak pisałam, wczoraj wypuścili mnie ze szpitala. No więc dzisiaj była pierwsza próba do przedstawienia pt.:"Choroby Weneryczne" w szkole. Ja jestem Panem Wytryskiem. Próba była bardzo udana, ale dostałam parę razy linijką w łeb od pani, bo jak była moja kwestia, wybuchałam dzikim rechotem. Po lekcjach podeszła do mnie Lafirynda i powiedziała, że jestem głupia debilka! Boże, znów te motylki! Zakochałam się... Potem podszedł do mnie jakiś chłopak i się zapytał, czy jestem koleżanką Lafiryndy. Co za głupek! Przecież wszyscy wiedzą, że ze sobą chodzimy!!! Ja tego nie ukrywam, Lafirynda tym bardziej (chyba)! No to mu powiedziałam, że Lafirynda to nie moja koleżanka, ale dziewczyna. On na to, że przecież jesteśmy tej samej pci, czy czegoś takiego, a potem pokazał na mnie palcem i zaczął krzyczeć:"Lesba... Lesba... Lesba! LESBA!!!"... Przyszła dyrka, wzięła mnie za ucho i wypierdoliła z budy. Dostałam jeszcze kijem w odbyt od woźnic (na szczęście!). Po lekcjach spotkałam Lafiryndę i zajebała mi w kark! Mmmmmmmmm... Jej dotyk... No, nieważne. A więc zajebała mi i powiedziała, że przecież ja nie jestem jej dziewczyną! Złamała mi serce... Poszłam skoczyć z mostu, ale wpadłam w stado krowiego łajna. W innym wypadku skakałabym z radości (nie codzień wpada się w krowie łajno!), ale teraz nie miało to dla mnie znaczenia... Poszłam do domu i po drodze zgwałciłam kilka wiewiórek. To mi trochę poprawiło humor, ale wciąż czułam smak porażki. Opowiedziałam w domu babuni, co się stało, a ona na to, że to końskie zaloty! Możliwe. Poradziła mi, żebym się nie poddawała. I nie poddam się! Lafirynda będzie moja!!!

kunegundaa : :